-24%
Podobno dobry pomysł, to połowa sukcesu. Prawdopodobnie słyszeli o tym autorzy gry Canvas, którzy postanowili znaleźć oryginalny temat dla swojego tytułu. Stał się nim festiwal malarski, na którym ma miejsce współzawodnictwo w tworzeniu obrazów. Sam temat to jednak nie wszystko. Jeśli tematem ma być sztuka, należy zadbać o to, by dało się ją odczuć na każdym kroku. Udało się to w całej rozciągłości.
Canvas to gra rodzinna dla 1-5 graczy. Jednak określenie “rodzinna” często kojarzone jest z lekkimi tytułami, które fanom gier planszowych, zaprawionym w bojach na planszy, wydają się często infantylne i “za lekkie”. Ten tytuł śmiało można zarekomendować bardziej doświadczonym graczom, ponieważ ilość możliwości na przebicie puli punktów przeciwnika jest tu na tyle dużo, że niejeden raz przyjdzie nam zastanawiać się jaki następny obiekt powinniśmy namalować na naszym umownym płótnie.
Zanim powiemy o rozgrywce, zatrzymajmy się na chwilę przy zawartości pudełka. Tematem gry jest malowanie obrazów, ale na liście komponentów nie znajdziemy farb. Podstawowym elementem gry są przeźroczyste karty, na których naniesione są 3 elementy. I śmiało możemy powiedzieć, że te karty to małe dzieła sztuki. Pięknie wykonane ilustracje aż proszą się o dokładnie do nich kolejnych elementów, a ułożone na ostatniej - tym razem nieprzeźroczystej - karcie tła sprawiają wrażenie owoców pracy profesjonalnego grafika, a nie domorosłego artysty i fana gier planszowych zarazem. Choć karty są podstawowym elementem, z którym przyjdzie nam obcować, to i reszta komponentów nie pozostawia gracza obojętnym. Mata do gry, żetony, karty tła i zadań - wszystko w bardzo intensywnych kolorach, a jednoczesnie czytelne, przejrzyste. Nie potrafię sobie wyobrazić, by gra o malarstwie mogła wyglądać lepiej.
Na macie gry znajdują się 2 główne elementy, na których będą skupieni gracze. Są to 4 karty mówiące o tym, jak będzie wyglądała punktacja w najbliższej rundzie oraz 5 przeźroczystych kart z naniesionymi obrazkami, które posłużą za kolejne warstwy obrazu. Gracze dobierać będą kolejne karty obrazu, a gdy zbiorą już 3 sztuki włożą je do koszulki z tłem, tworząc w ten sposób obraz. Kolejność ułożenia kart ma znaczenie, ponieważ na spodzie karty nadrukowane są piktogramy, które pozwalają odczytać zdobyte punkty w oparciu o kartę punktacji, znajdującą się na macie gry. Jedne znaczniki punktujące, mogą zakryć inne, znajdujące się na kacie pod spodem. Tak więc samo zbierania kompletów to za mało - jest jeszcze konieczność takiego układania kart, aby odsłonić jak najwięcej istotnych piktogramów.
Festiwal trwa w najlepsze, a gracza ogranicza wyłącznie wyobraźnia i przebiegłość w dobieraniu kart. Bo rywalizacja w Canvas, to nie tylko liczenie wpadających punktów. To również rywalizacja o wyłożone karty. Jeśli chcemy wziąć pierwszą kartę na ich torze, odbywa się to bez kosztu. Ale jeśli wybór pada na którąś z kolejnych kart, to na każdej poprzedzającej ją trzeba położyć żeton inspiracji z zasobów gracza. Jeśli podnosimy kartę z leżącymi na niej żetonami, trafiają one do naszej puli. Gra toczy się przez trzy rundy. Po każdej z nich następuje punktacja, pojawiają się nowe karty, mówiące o zasadach zdobywania punktów i zaczynamy układanie nowego obrazu. Ten składa się z trzech warstw kart przeźroczystych i karty tła. Wygra ten z graczy, który zdobędzie największą ilość punktów.