Blog o grach planszowych i współczesnej kulturze >>

Autor:

Na pewno kojarzysz takie śmieszne dziesięciocentymetrowe laleczki, z wielkimi główkami i wyłupiastymi, guzikowatymi oczami- to właśnie figurki FUNKO POP. Ostatnio jest ich wysyp. Pojawiły się znikąd i zawładnęły sercami ludzi na całym świecie. Skąd się wzięły? Do czego służą?

Otóż swój początek miały w 1998 roku, kiedy Mike Becker wpadł na pomysł założenia firmy FUNKO i produkcji zabawek. Napędzała go nostalgia. Chciał wrócić do wspomnień z dzieciństwa, bohaterów i ikonicznych postaci, za którymi tęsknił. Prawda, że cudowny pomysł na biznes? Świetny, zwłaszcza że produkował przyjemne dla oka figurki budzące sympatię. Okazały się sukcesem, chociaż nie tak wielkim, jakiego oczekiwał. Firma zwojowała rynek dopiero po 2005 roku, kiedy przejął ją Brian Mariotti. Nowy właściciel rozwijał nostalgiczne przywiązanie do klasyków, ale przede wszystkim rozbudował linie wydawnicze o znanych i lubianych bohaterów oraz rzeczy, którymi aktualnie żyła popkultura. Zdobywał licencję, za licencją, by w 2011 roku wprowadzić serię POP! Vinyl, którą znamy aktualnie. Dopiero ona okazała się prawdziwym, światowym hitem.

Wśród modeli możemy trafić na postaci ze Star Wars, Gry o Tron, Overwatcha, komiksów Marvela i DC, ale także piosenkarzy, osobistości kina i świata. Produkowane są na skalę masową- zarówno podstawowe figurki vinyl (plastikowe modele), jak i Bobblehead- laleczki z przerośniętą główką na sprężynce, a zdobywanie nowych licencji nie ustaje! Tutaj warto zauważyć, że firma Funko jest bardzo prokonsumencka i uwzględnia potrzeby fanów. Nawet najmniejszy fandom może doczekać się swoich ulubionych bohaterów jako miniaturek... i nie tylko! Właściciele poszli za ciosem i co rusz wypuszcza na rynek kolejne produkty- breloczki, długopisy, a ostatnio nawet gry planszowe- wszystko oparte o motyw uroczych, przerośniętych główek. Ciężko się połapać, nie? By ułatwić kolekcjonerom odnalezienie się w świecie POP'ów firma wypuściła oficjalną aplikację FUNKO. Pozwala ona przeglądać publikowane nowości, modele dostępne i niedostępne, oraz ich ceny, ale przede wszystkim uporządkować własną kolekcję (odznacza się posiadane miniaturki!).

Nostalgiczna idea założycieli wciąż do ludzi przemawia (szał trwa!), ale ważny był dla nich jeszcze jeden cel- by zabawki kolekcjonerskie były dostępne dla wszystkich. Uzyskali to dzięki minimalistycznym zdobieniom (wyciągającym charakterystyczne cechy postaci) i w miarę zbliżonym bryłom całych figurek (podobne kształty = łatwa i tania produkcja). Aktualnie cena jednej pospolitej figurki oscyluje między 50 - 60 zł... Chociaż wiadomo, jak to jest z rzeczami kolekcjonerskimi... im rzadszy, mniej spotykany model, tym jego cena rośnie! Aktualnie najdroższa kosztuje ponad 13 000 $! Dlaczego? Bo już jej nigdzie nie można kupić! To również podchwycili producenci- teraz wydarzenia ważne dla popkultury, konwenty (między innymi Comic Con, na którym prezentowane były pierwsze modele), czy premiery filmów- mogą doczekać się własnych, limitowanych edycji. I wiadomo- jeśli nakład jest ograniczony, cena automatycznie rośnie. Mało tego! Funko rozumie kolekcjonerskie zapędy fanów i z chęcią podnosi unikatowość różnych egzemplarzy- są to tak zwane Chase'y. To znaczy, że 1 na 6 modeli (kiedyś 1 na 36) odróżnia się od pozostałych. Na jakiej zasadzie? Nie ma głównego wyznacznika, zmiany są różne-od połysku, dodatkowego elementu, po całkiem inną pozę, czy strój (np. Romeo grany przez Leonarda Di Caprio z filmu "Romeo i Julia". Standardowy model nosi zbroję. Chase ubrany jest w koszulę.).

Prawdziwa gratka dla fanów, podsycająca kolekcjonerskie ego i perełka w kolekcji :) Doszliśmy do momentu, w którym odkrywam tajemnicę- do czego urocze POP'y służą.... No właśnie ich urok tkwi w nich samych. Zbiera się je, by poczuć się częścią czegoś większego. Fandomu. Zamanifestować przynależność do grupy oddanych fanów. Coś jak plakaty filmowe, znaczki czy szaliki ulubionych drużyn piłkarskich. Kolekcjonerskie podsycenie własnego ego- posiadanie, by mieć. Znajdą się też tacy, co wyszukują perełki (w celach późniejszej odsprzedaży) i nawet ich z pudełek nie wyciągają- no przecież, za kilkanaście lat zyskają na wartości (ograniczony nakład modeli)! Ale to już skrajność (jak w każdym "sporcie"). Mnie służyły jako konwentowe pamiątki, ale pięknie się też prezentują w biblioteczce... No i oczywiście czadowo wyglądają na zdjęciach, co widać na Instagramie... :)

źródła: angielska wiki, aplikacja